Uhonorowany Nagrodą Jury w Cannes, "Kafarnaum" sprowokował najgłośniejsze i najdłuższe (aż piętnastominutowe!) owacje podczas festiwalu. Potężny ładunek emocjonalny, jaki detonuje na ekranie Nadine Labaki, nikogo nie pozostawia obojętnym. Jej film pochłania, wstrząsa, porusza - i bywa, że doprowadza do łez. To zasługa nie tylko fantastycznego scenariusza, ale też odtw贸rcy gł贸wnej roli, Zejna Al Rafeea. Ten mały uchodźca z Syrii zagrał w filmie chłopca, kt贸ry pozywa własnych rodzic贸w za to, że nie byli w stanie zapewnić mu godnego życia.
Dwunastoletni Zejn jest mieszkańcem bejruckich slums贸w, odmalowanych w "Kafarnaum" z niezwykłą intensywnością. Zgodnie z tytułem, oznaczającym "chaos", "bezład", "gmatwaninę", dzielnica uderza nadmiarem: rzeczy, ludzi, a przede wszystkim dzieci, niewinnych ofiar rzeczywistości społecznej oraz klasowych i ekonomicznych podział贸w. Nadine Labaki (autorka doskonale znanego w Polsce "Karmelu") staje w ich obronie - i to dosłownie, wciela się bowiem w filmie w rolę adwokatki Zejna. Przed sądem chłopak odtwarza swoją historię, przywołuje dramatyczne wspomnienia, ale co najważniejsze: z pasją walczy o siebie i swoją przyszłość. To dziecko ma zdumiewającą odwagę, determinację i siłę, a przez "Kafarnaum" nawiguje go niezawodny moralny kompas, dzięki kt贸remu odr贸żnia dobro od zła. Niezmordowany wł贸częga, mały obrońca jeszcze mniejszych i słabszych, Zejn w pojedynkę rzuca wyzwanie niesprawiedliwości i krzywdzie. Przejmująco portretując dziecięcą solidarność, Labaki akcentuje, jak sama je nazywa, "drobne cuda": serdeczne gesty, akty wsp贸łczucia i miłości. To dzięki nim możliwe jest przetrwanie.
Por贸wnywany do słynnego "Slumdoga. Milionera z ulicy", film libańskiej reżyserki nie serwuje łatwych wzruszeń, bo stawia przed nami nie tyle bezbronną, milczącą ofiarę, co chłopca przepełnionego gniewem i umiejącego sw贸j gniew wykrzyczeć. Chcąc nie chcąc stajemy się więc uczestnikami wytoczonego przez Zejna procesu. I tylko od nas samych zależy, czy wejdziemy w rolę obrońc贸w, oskarżycieli, czy sędzi贸w. Bo dystansu wobec opowiedzianej w "Kafarnaum" historii nikomu nie uda się zachować.