Przecież to kompletny dom wariat贸w. No trochę tak. Można jeździć pod prąd i bez prawa jazdy. Załatwienie najprostszej rzeczy bywa koszmarem. Na stacji benzynowej gość potrafi trzymać w jednej ręce wąż, a w drugiej zapalonego papierosa. Jeżdżą jak szaleńcy. Kiedy się otwierają jakieś drzwi, najpierw nikt się nie rusza, a potem wszyscy walą naraz. Ciągle krzyczą. Prądu często nie ma.
Nie spotkasz Gruzina, kt贸ry by nie był absolutnie pewien, że nie ma lepszego zakątka na świecie niż Sakartwelo. To ich oczywista oczywistość. Może i zjedzą coś innego, przełkną jak najszybciej, bo przecież najlepsze na świecie jest gruzińskie jedzenie. I g贸ry. I Tbilisi. I wsp贸lne śpiewanie. I wino. Wszystko najlepsze. Co za cholerni nacjonaliści.
Ale wino, fakt, przednie. Śpiewają genialnie. I to jedzenie, Boże jak ono smakuje. Uczta jako spos贸b życia. I toasty. Kiedy już mamy po dziurki w nosie kolejnej mowy za przodk贸w, nagle tamada powie coś takiego, że łzy stają nam w oczach albo kwiczymy ze śmiechu. I szalone poczucie humoru. I zamiłowanie do absurdu. I ta radosna anarchia, kiedy wydaje się, że początek nie zejdzie się z końcem, a jednak.
I tak naprawdę nikt tu nie jest sam. To jest Gruzja. (fragment książki)
UWAGI:
Na s. tyt. i ok艂. tyt. r贸wnie偶 w j臋z. oryg. Bibliogr. s. 393-395.
DOST臉PNO艢膯:
Dost臋pny jest 1 egzemplarz. Pozycj臋 mo偶na wypo偶yczy膰 na 30 dni