"SpĂłjrz na to drzewo. Ponieważ je widzę, mogę do niego dojść. Tak samo jest z Księżycem" - zwykł mawiać Edward Mukuka Nkoloso. Ponoć wieczorami można go było zobaczyć, jak stoi sam na wzgĂłrzu Chingwele Hill, niczym średniowieczny astronom, ktĂłry właśnie doszedł do krańcĂłw świata i nieśmiało wystawia głowę poza niebiańskie sklepienie. Ludzie mĂłwią, że czasami unosił włĂłcznię i celował ostrzem w srebrny glob. A potem brał zamach i z całych sił ciskał nią w Księżyc.

Pod koniec 1964 roku do Zambii zaczęli zjeżdżać amerykańscy dziennikarze. Jednak nie po to, by pisać o nowym afrykańskim państwie. Szukali pewnego człowieka, ktĂłry rzucił wyzwanie światowym mocarstwom i uparcie twierdził, że to Zambijczyk, a nie Amerykanin czy Rosjanin, będzie pierwszym człowiekiem na Księżycu. Oto historia zambijskiej Narodowej Akademii Nauki, Badań Kosmicznych i Filozofii oraz szaleńczego marzenia o wolności i podboju Kosmosu.

Czy pięć miesięcy pedałowania przez Afrykę można nazwać podrĂłżą poślubną?

Ela i Tomek wybrali właśnie taką formę. Zmagali się ze zmęczeniem, rĂłżnym stanem drĂłg, stereotypami na temat Afryki, z trywialnymi, ale jakże doskwierającymi kłopotami w poszukiwaniu wody i jedzenia, a także z byciem razem 24 godziny na dobę w warunkach dalekich od all inclusive.

W Namibii biwakowali na pustyni, nasłuchując, czy nie krążą wokĂłł nich dzikie zwierzęta. Jadąc w pięćdziesięciostopniowym upale, rozmyślali nad ludobĂłjstwem Herero i dyskutowali o wspĂłłczesnych problemach mieszkańcĂłw tego kraju.

Do Zimbabwe wjechali pełni mieszanych uczuć - spotkani na granicy ludzie odradzali im podrĂłż rowerem przez teren łowiecki. "Tam jest mnĂłstwo lwĂłw", słyszeli. W tym kraju poznali Didymusa, ktĂłry poluje na kłusownikĂłw. Dosłownie.

Malawi przywitało ich nagłĂłwkami gazet informującymi o cholerze. To tu złościli się na bezradność AfrykańczykĂłw, biedę i brak edukacji, a także na kraje Zachodu, ktĂłrych interesy utrzymują mieszkańcĂłw Afryki w zacofaniu.

Tanzania ich zaskoczyła: malarią, atakiem much tse-tse i porą deszczową w pełnej krasie. W Rwandzie zmagali się z tragiczną historią Tutsi i Hutu.

Dlaczego w Burundi można poczuć się osaczonym? Jakie historie o czarach opowiada się w Zambii? Co to jest bomba i jak wygląda kłusownik? Wkraczając do Mombasy, kiedy licznik wskazał 7560 km, już znali odpowiedzi na te pytania. Ale w głowach pojawiło się mnĂłstwo nowych.